Translate

piątek, 23 sierpnia 2013

Powracam, lecz nie wiem w jakim celu.

Hejka, to znowu ja KlauDie. Zastanawiam się jaki jest sens egzystencji tego bloga w internetach skoro i tak nie dodaje na nim żadnych postów od ponad trzech miesięcy. Możliwe, że powodem jest mój drugi blog, który pochłania teraz większość mojego wolnego czasu przeznaczonego na blogspota. Jedak coś we mnie nie pozwala mi się go pozbyć. Miałam zamiar powrócić z innym, lepszym opowiadaniem, ale nie jestem w stanie wymyślić czegoś, co zasługiwałoby  na publikacje.
 Dlatego muszę teraz przeczekać te parę dni, które dzielą nas od nowego roku szkolnego i zabrać się do pisania. Mam nadzieje, że nowi poznani ludzie i nowe miejsce staną się dla mnie inspiracją do dalszej pracy.
 Może w końcu przestanie to być gimnazjalna opowieść, a stanie się historią człowieka cogito.
Do września ;)

niedziela, 2 czerwca 2013

Zapomniana już przez wielu Anka- czyli książki ciąg dalszy


Witam serdecznie i przepraszam, że musieliście czekać. Fragment dosyć krótki, ale lepsze to niż nic :D



Jechaliśmy przez chwilę gładką drogą, by po chwili zjechać w alejkę wybrukowaną kocimi łbami. Przypomniało mi się, że Gabriel mówił mi coś o swoim wieku i z tego co pamiętam, ma tyle lat co ja, więc..
-Jakim prawem prowadzisz samochód? Nie mów mi, że nie masz prawa jazdy! – popatrzył na mnie ze zdziwieniem, ale po chwili pojął o co mi chodzi.
-Wiesz, to nie takie trudne obejść przepisy. Wystarczył mi dowód i małe kombinacje w peselu żeby dopuścili mnie do egzaminu. Aha, mam coś dla ciebie.- z kieszeni wyjął biało-czerwoną plakietkę i wręczył mi ją.
- No, to teraz ty także jesteś pełnoletnia.- uśmiechnął się do mnie  ukazując rząd idealnie równych i białych zębów. Obejrzałam dokument bardzo dokładnie. Na plakietce widniała data 3 kwietnia 1995. Poczułam nieopanowaną radość. W czasie kiedy ja byłam zajęta dokładnym studiowaniem dowodu, Gabriel skręcił gdzieś i znaleźliśmy się na brukowanym dziedzińcu ogromnej kamienicy.
-Jesteśmy na miejscu. Przygotuj się na serię pytań i nie zapomnij, że tam musisz rozmawiać po polsku.
- Że co? Ledwie znam podstawy.
- Nie bój się. Będę cały czas przy tobie. Ale staraj się mówić jak najlepiej, to pozytywnie wpłynie na twoją ocenę.
- Dobra, już mnie nie strasz. Możemy tam po prostu wejść? Chcę to mieć za sobą.
            Podeszliśmy do dębowych drzwi. Gabriel zapukał, a ja miałam ochotę uciec i wrócić do cichego i monotonnego życia w przytulnym sierocińcu w Anglii.
            Drzwi otworzył nam starszy człowiek, w schludnym stroju kamerdynera. Jego głowa pokryta była rzadkimi białymi włosami. Nad prawym okiem miał dobrze mi znaną bliznę.
-Witaj paniczu Gabrielu.-odezwał się nadzwyczaj silnym głosem, o który go nie podejrzewałam.
-Ty musisz być panną Anią.

- Tak, to ona. A teraz weź  płaszcze Herbercie i zamknij drzwi bo strasznie wieje.- Gabriel chwycił mnie pod ramię i wprowadził do bogatego salonu z przepięknymi ikonami i obrazami. Znajdowały się tam takie dzieła, że Wersal mógłby się zawstydzić. Kiedy weszliśmy do pokoju, a właściwie olbrzymiego salonu, gwar rozmów ucichł i przywitała nas nieprzyjemna cisza…

piątek, 17 maja 2013

Nowość :D

Hejka wszystkim, mam do was informacje :D
Po pierwsze jestem chora (to chyba mało kogo interesuje)
A po drugie założyłam nowego bloga kilk
Blog jest o mnie, a właściwie o tym co się dzieje ze mną , a dokładnie w mojej głowie i duszy.
Jest to taki mój spowiednik. Piszę tam to co aktualnie myślę, jaki mam problem itp.
Może dzięki niemu lepiej mnie poznacie ;D
Jeśli oczywiście chcecie mnie poznać.
Ciao!

piątek, 10 maja 2013

Trochę mojej liryki

Za dużo Jesienina i jego listu pożegnalnego jest w moich wierszach. 



Śmierć jest łaską
Możesz jej dostąpić 
Mogę ci w niej pomóc
Nie możesz w nią zwątpić
Śmierć jest oczyszczeniem
Świętością najświętszą 
Nikt życia nie skróci
Tylko śmierć zwycięża 
Tylko ona nić życia przerywa
Tylko ona życie kończy
Potrafi to robić różnie
Boleśnie, z żądzą, bez żądzy
Z krwią na rękach
Ze strzykawką w ręce
Życie nie jest darem
Tylko śmierć
Nic więcej

środa, 1 maja 2013

Rozdział III :)


Zestaw dwóch piosenek :D
                                                 
                     A to piosenka, którą pokazała mi wyjątkowa osoba,
                        jedna z nielicznych osób, którym potrafię zaufać. 
____________________________________________________________
                                                    Rozdział III
Samochód toczył się żółwim tempem po autostradzie. Wychyliłam głowę przez okno i zaczęłam wdychać brudne i ciężkie powietrze zmieszane z trującymi oparami samochodowymi  . Kiedy znużył mnie widok ciągnących się w nieskończoność białych linii oddzielających dwa pasy jezdni, rozłożyłam się wygodnie na fotelu i włączyłam radio. Gabriel popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem. 

- Myślałem że boli cię głowa .- Patrzył na mnie tym swoim cudnym troskliwym spojrzeniem . Znaliśmy się dopiero niecałe pół dnia, a troszczył się oknie jak o księżniczkę . A może ja jestem księżniczką? Nie zdziwiłoby mnie gdyby oznajmił mi, że jesteśmy kosmitami i przybyliśmy na ziemie w celu kolonizacji   układu słonecznego. Byłabym skora mu uwierzyć . W radiu leciała jakaś muzyka w stylu country. Przełączyłam na następną stacje, ale tu było słychać tylko niewyraźnie głosy dwóch prezenterów zza trzeszczącej zapory. Kłócili  się o rolę kościoła i znaczenie dla przyszłych pokoleń. Nudy. Na następnych kilku stacjach nie było słychać nic , dlatego postanowiłam wyłączyć radio i zająć się bezproduktywnym wsłuchiwaniem się w ryk silnika. - Wiec, gdzie jedziemy? - spytałam się Gabriela. Z powodu braku doświadczenia nie potrafiłam flirtować , dlatego zaczęłam rozmowę od czegoś co może mi się przydać .- Nie wiem.-  odpowiedział i uśmiechnął się do mnie. -  Jak to nie wiesz? Nie jedziemy tam , skąd przyjechałeś ?- Nie, to byłoby zbyt wiadome dla kardynała . - Dla jakiego kardynała ?- spytałam z niedowierzaniem w glosie. Przed chwilą wyjechałam z sierocińca prowadzonego przez siostry zakonne, a już mam na pieńku z jakimś kardynałem ?
- Nie martw się. Jestem wtajemniczony już od paru lat, ale do tej pory nie rozumiem wielu rzeczy . Ale wydaje mi się, ze twój przyjazd dużo wyjaśni i jesteś jakąś podpowiedzią. Inni wiedzą o wiele więcej, ale nie powiedzą do czasu, aż będą w stu procentach pewni, że można nam ufać. 
- A... Co już wiesz? - spytałam i popatrzyłam mu prosto  w oczy. Patrzyliśmy na siebie przez chwile. Z odrętwienia wyrwała nas nadjeżdżająca ciężarówka , która z rykiem przejechała obok nas.
- Ann, nie będę ci tego tłumaczył. Za dużo tego. Oni ci wszystko przekażą. Pokażą odpowiednie księgi i opowiedzą legendy. 
- Skoro tak mówisz...- rozmowę przerwał nam telefon. A dokładnie MÓJ telefon. 
- Słucham.
- Annie, to ty?
- Tak, ale kto mówi?
- Przekaż telefon Gabrielowi. - podałam telefon i zaczęłam się zastanawiać kto mógł do mnie dzwonić. Był to męski głos. Bardzo niski męski głos. Po paru odpowiedziach w stylu aha, mhm i zrozumiałem oddał mi telefon i nastawił GPS'a.
- Dla czego zadzwonili do mnie? Zapomniałeś telefonu?
- Nie, po prostu twój numer jest bezpieczniejszy. 
- No dobrze. A więc gdzie jedziemy?- uśmiechnął się lekko i popatrzył na mnie. 
- Do twojej ojczyzny.
- Jesteśmy w Anglii . Co za problem? 
- Nie jesteś Angielką.
-Co? Jak to nie? To gdzie zatem jedziemy? 
- Do polski, Aniu .
 - Co to za kardynał ? O co w tym wszystkim chodzi?
                                                     ******
            Popatrzyłam na niego jak na kosmitę. Polska? Przecież to jest jakiś syf. Czemu nie Francja? Dlaczego nie Hiszpania? Tylko jakaś parszywa Polska. Przecież tam nic nie ma.
- Nie, to musi być jakiś żart.- zaśmiałam się nerwowo.- Przecież to nie możliwe.
- A jednak. Ja też jestem polakiem. Urodziłem się we wspaniałym mieście.
- Czyli?
- W Krakowie. No wiesz. Uniwersytet, Wawel, pełno starych, klimatycznych miejsc. Można się w nim zakochać.
- No nie wiem. Skoro już rozmawiamy to opowiedz mi o swojej rodzinie, rodzeństwie i o sobie.
- Urodziłem się 3 maja 97 roku. Szczególna data.- uśmiechnął się i spytał z przekąsem w głosie.- wiesz co to za święto?
- Uchwalenie konstytucji. – popatrzył na mnie jak dumny mistrz. Co jak co, ale z historii mnie nie zagnie. Nie pozwolę.
-No brawo. Jednak nie jesteś oporna na wszystko co polskie.
- No ale opowiadaj dalej.
- Kiedy się urodziłem trafiłem do rodziny zastępczej. Mamuśka lubiła mnie bić, a tatuś… O tatusiu to wolę nie wspominać. Nie wiem po co mnie adoptowali, zrobili sobie ze mnie przepychało. No, ale nie trwało to długo. Kiedy skończyłem 10 lat, w progu domu stanęła moja biologiczna matka. Zabrała mnie od nich. Na początku byłem zły na nią, że mnie  porzuciła, ale zrozumiałem, że nie miała innego wyjścia. Kiedy poznałem ojca, poczułem się wspaniale. Od razu odnaleźliśmy wspólny język. W tym samym roku pojawiła się Zoey, moja młodsza siostra, a 10 miesięcy później Michał, mój brat. Od tych sześciu lat uczą mnie walki, orientacji w terenie, sztuki przetrwania i  wielu innych przydatnych dla łowcy umiejętności.
- Jakiego łowcy? Jesteś jakimś łowcą?
- Ty też nim będziesz. Oj, nie patrz tak na mnie. Jesteś Alfą, czy nie?
- Jaką Alfą­? O czym ty w ogóle do mnie mówisz? Wyjaśnij mi, bo już nic z tego nie rozumiem.
- O, dojeżdżamy. Na miejscu dowiesz się wszystkiego.
           
           Zjechaliśmy z autostrady. Jechaliśmy w milczeniu, do czasu, aż naszym oczom ukazała się tablica z napisem Kraków.
Gabriel głośno wciągnął powietrze i powiedział:
- Witaj w moim świecie, Ann.
                                                           *****