Translate

niedziela, 2 czerwca 2013

Zapomniana już przez wielu Anka- czyli książki ciąg dalszy


Witam serdecznie i przepraszam, że musieliście czekać. Fragment dosyć krótki, ale lepsze to niż nic :D



Jechaliśmy przez chwilę gładką drogą, by po chwili zjechać w alejkę wybrukowaną kocimi łbami. Przypomniało mi się, że Gabriel mówił mi coś o swoim wieku i z tego co pamiętam, ma tyle lat co ja, więc..
-Jakim prawem prowadzisz samochód? Nie mów mi, że nie masz prawa jazdy! – popatrzył na mnie ze zdziwieniem, ale po chwili pojął o co mi chodzi.
-Wiesz, to nie takie trudne obejść przepisy. Wystarczył mi dowód i małe kombinacje w peselu żeby dopuścili mnie do egzaminu. Aha, mam coś dla ciebie.- z kieszeni wyjął biało-czerwoną plakietkę i wręczył mi ją.
- No, to teraz ty także jesteś pełnoletnia.- uśmiechnął się do mnie  ukazując rząd idealnie równych i białych zębów. Obejrzałam dokument bardzo dokładnie. Na plakietce widniała data 3 kwietnia 1995. Poczułam nieopanowaną radość. W czasie kiedy ja byłam zajęta dokładnym studiowaniem dowodu, Gabriel skręcił gdzieś i znaleźliśmy się na brukowanym dziedzińcu ogromnej kamienicy.
-Jesteśmy na miejscu. Przygotuj się na serię pytań i nie zapomnij, że tam musisz rozmawiać po polsku.
- Że co? Ledwie znam podstawy.
- Nie bój się. Będę cały czas przy tobie. Ale staraj się mówić jak najlepiej, to pozytywnie wpłynie na twoją ocenę.
- Dobra, już mnie nie strasz. Możemy tam po prostu wejść? Chcę to mieć za sobą.
            Podeszliśmy do dębowych drzwi. Gabriel zapukał, a ja miałam ochotę uciec i wrócić do cichego i monotonnego życia w przytulnym sierocińcu w Anglii.
            Drzwi otworzył nam starszy człowiek, w schludnym stroju kamerdynera. Jego głowa pokryta była rzadkimi białymi włosami. Nad prawym okiem miał dobrze mi znaną bliznę.
-Witaj paniczu Gabrielu.-odezwał się nadzwyczaj silnym głosem, o który go nie podejrzewałam.
-Ty musisz być panną Anią.

- Tak, to ona. A teraz weź  płaszcze Herbercie i zamknij drzwi bo strasznie wieje.- Gabriel chwycił mnie pod ramię i wprowadził do bogatego salonu z przepięknymi ikonami i obrazami. Znajdowały się tam takie dzieła, że Wersal mógłby się zawstydzić. Kiedy weszliśmy do pokoju, a właściwie olbrzymiego salonu, gwar rozmów ucichł i przywitała nas nieprzyjemna cisza…

Brak komentarzy: