Translate

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 2

Hejo wszystkim .
 Tym razem pełny rozdział bo jest taki dziwny, że nie byłam w stanie go podzielić na dwa :(
    Jeśli zauważycie jakieś orty to piszcie ;P bo padam z nóg i nie zwróciłabym uwagi na "jurz" hehe.
Łapcie fają nutę, która mnie już miesiąc prześladuje :D

___________________________________________
                                         Rozdział II
Stanęłam na równe nogi i oparłam się o ścianę. Nic nie widziałam przez lecące strumieniami zły. Ktoś włożył mi do ręki chusteczkę higieniczną i chwycił za bark. Przetarłam twarz i spojrzałam nieprzytomnym wzrokiem prosto przed siebie.
- Nic ci nie jest? – spytał się owy chłopak , który powstrzymał mnie przed upadkiem. O Jezu, to nie chłopak to bóg. Jego czarne oczy błądziły po moim ciele dokonując oględzin, a krótkie kręcone włosy co chwila podnosiły się, kiedy marszczył czoło.  Musiałam wyglądać okropnie z potarganymi włosami i spuchniętymi oczami.
- Halo ! Słyszysz mnie? Nic ci nie jest ?- zapytał ze strachem w glosie.
- Nie, wszystko w porządku- odparłam , próbując zdobyć się na uśmiech. Musiało  to komicznie wyglądać bo zaśmiał się cicho i pokręcił głową.
- Muszę już iść. Uważaj na siebie mała kaskaderko. – uśmiechnął się do mnie i odszedł .  Stałam jeszcze przez chwile w tym samym miejscu i patrzyłam za znikającym półbogiem. Kiedy zniknął z pola widzenia. Odwróciłam się i poszłam do pokoju. W tej właśnie chwili postanowiłam uciec z bidula, porzucić swoje dotychczasowe życie i skończyć z kłamstwami. Chciałam zacząć wszystko od początku.
 Wzięłam długi prysznic, wysuszyłam włosy i pomalowałam oczy. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej moją wielką torbę treningową i zaczęłam wkładać do niej moje ubrania. Kiedy już skończyłam, rzuciłam się na łóżko i wtuliłam głowę w poduszkę. Oddychałam głęboko aby nie spanikować. Po dłuższej chwili , pożegnałam się w myślach ze wszystkimi  osobami, z którymi spędziłam dotychczasowe życie. Już więcej ich nie spotkam.
      Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi .
- Proszę. – odpowiedziałam i wsunęłam torbę pod łóżko. Drzwi otworzyły się i do pokoju weszła siostra Maria , a za nią mój nowy, nieziemsko przystojny znajomy . Uśmiechnęłam się do niego , ale od razu spochmurniałam, bo odezwała się siostra .
- Annie, to jest Gabriel. – Gabriel , jak archanioł . Nie zdziwiłabym się gdyby nim był. W końcu dzisiaj dowiaduje się tylu niemożliwych rzeczy, że takie wiadomości wcale by mnie nie zdziwiły . – Jest taki jak ty i… taki jak ja.- Dodała i spuściła głowę. Nie zdziwiłam się tym wcale. Zauważyłam go już wtedy, kiedy zawołała mnie do swojego gabinetu.- Proszę cię, spakuj najpotrzebniejsze rzeczy i zejdź na dół. Gabriel pojedzie z tobą do głównej świątyni. – I z mojej ucieczki nici. W sumie to nic. Nie przeszkadzała mi perspektywa podróży w jego towarzystwie.- Resztę rzeczy przywiezie ci kurier , kiedy  już wszystko ustalimy. To my już nie przeszkadzamy . Gabriel będzie czekał w stołówce. A, i jeszcze jedno. – Podała mi pudełko wielkości mniej więcej książki i uśmiechnęła się niepewnie , po czym otworzyła drzwi – Choć Gabriel- i wyszła zamykając je za sobą.
Opadłam na łóżko, waląc w nie pięściami. Wzięłam poduszkę i  rzuciłam nią o podłogę. Po chwili szamotaniny z samą sobą opadłam z sił i położyłam się spokojna i zrezygnowana. Leżałam w bezruchu  wpatrując się w sufit. W uszach szumiał mi ryk przejeżdżających po drodze samochodów.
 Wzięłam leżącą na nocnej szafce przesyłkę. Rozpakowałam ją i znalazłam nowiutki smartfon z kolorową obudową , kartą sim i doładowaniem wartym 200 dolarów. Nigdy nie widziałam tylu pieniędzy z bliska, a co dopiero posiadać je  w formie doładowania do telefonu. Na tylniej obudowie telefonu znajdowała się mała samoprzylepna. „ Myślę, że taki na razie ci wystarczy. Zapisałam na nim mój numer telefonu. Mama”.
No super. Prezent. Co ona sobie myśli? Że przekupi mnie telefonem? Jeśli chce mnie przekonać chociażby do rozmowy, musi się bardziej postarać.
- Gotowa?- do pokoju wszedł Gabriel.
- Tak. Ale dasz mi jeszcze chwilkę?- spytałam i wysłałam mu najsłodszy uśmiech na jaki byłam w stanie się teraz zdobyć.
- Mogę wziąć twoją walizkę?
- Jasne.
-Będę czekał przy samochodzie.- posłał mi ciepły uśmiech i zniknął za drzwiami .
Poprawiłam fryzurę i poszłam do siostry Mai, aby się z nią pożegnać.
- Szczęść Boże siostro. Ja….- nie zdążyłam nic więcej powiedzieć bo siostra przyciągnęła mnie do siebie i uściskała.
- Będzie nam tutaj ciebie brakować.- uśmiechnęła się smutno.- Napisz czasami list albo przyjedz .
- Oczywiście. Nigdy o was nie zapomnę. – zobaczyłam jak siostrze Marii zaczynają płynąć łzy. Otarła je rękawem i podała mi kanapki.
-  Pomyślałam, że zrobię wam coś na drogę.
- Dziękuje siostro. Jest dla mnie siostra jak babcia.- teraz ja zaczęłam płakać. Przytuliłam się ostatni raz, a siostra gładziła moje włosy i uspakajała mnie. Po chwili do jadalni wpadł młody Robert i przytulił się do moich nóg.  Ściskał z całych sił i cicho pochlipywał.
- Robercie, nie płacz.  Jeszcze się spotkamy. – uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam z całych sił. Czułam się przywiązana do tego słodkiego sześciolatka. Kupowałam mu czekoladę , przytulałam kiedy myślał o swoich rodzicach. Trudno mi będzie przyzwyczaić się do tego, że nie będzie go w pobliżu.
Do jadalni wszedł Gabriel. Kiedy zobaczył małego chłopca przytulającego się do mnie, uśmiechnął się i przystanął w drzwiach. Po chwili ruszył z miejsca w naszą stronę.
- No dobra, musimy się zbierać. A dla ciebie mam coś specjalnego.- powiedział i wyciągnął wielką tabliczkę czekolady i wręczył Robertowi. Ucieszony chłopiec puścił mnie i stanął jak wryty wpatrując się ze zdziwieniem to na Gabriela, to na czekoladę. W końcu skinął z wdzięcznością głową i zniknął gdzieś za drzwiami.
- No no, widzę  że masz rękę do dzieci.- zauważyłam.
- Nie chcę się chwalić , ale mam poniekąd doświadczenie. Dwoje młodszego rodzeństwa. No wiesz … - właśnie, że  nie wiem. Nie mam rodzeństwa, ani jakiejkolwiek innej rodziny.
- To ja poczekam przy samochodzie. Pożegnaj się i w drogę. – zmieszany wyszedł z jadalni.
- To do zobaczenia. – powiedziałam siostrze Mai.
- Do zobaczenia moje dziecko. Będę się za ciebie modlić.
- Dziękuje, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. – tak naprawdę nie byłam pewna czy wierzę w tego całego Boga.  Nigdy w życiu się nie modliłam. Naprawdę nigdy. Kiedy kazali nam to robić, nuciłam pod nosem jakieś stare kawałki, zasłyszane w szkolnym autobusie.
Kiedy wyszłam z całego kompleksu zauważyłam Gabriela palącego papierosa przy czarnym sportowym samochodzie.
- A myślałam, że jesteś doskonały. A tu proszę, taki paskudny nałóg.
- Ja doskonały? Źle trafiłaś.- oparł się o samochód i wpatrywał się we mnie.- O czymś zapomnieliśmy. A, już wiem. Gabriel jestem.- mówiąc to podał mi rękę i uścisnął. Jego dłoń była ciepła i przyjazna w dotyku. Miała w sobie nieco męskiej szorstkości, ale zarazem była wrażliwa jak u chłopca.
- Annie.- odpowiedziałam.- Ale znajomi mówią na mnie Ann.
- Dobrze Ann, wsiadajmy i w drogę, bo w takim tempie nie wyjedziemy stąd do jutra.
            Ostatni raz popatrzyłam na sierociniec i usiadłam w samochodzie. W tym właśnie momencie pożegnałam swoje dotychczasowe życie i zaczęłam nową przygodę.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM TO <3

Klaudie97 pisze...

Ok. Ale następnym razem się podpisz bo nawet nie wiem komu podziękować. :*

amirta pisze...

Przyjemnie się to czyta :) Oby tak dalej:) Prosiłaś o uwagi dotyczące błędów:P to mnie, osobie, która pisze obecnie licencjat i miała ostatnio dużo do czynienia z korektą od razu rzuciło mi się w oczy: w drugim zdaniu zamiast "zły", domyślam się, że miały być "łzy";) i jeszcze (nie tak bardzo istotne) spację przed znakami interpunkcyjnymi ;) Zmęczenie tak już ma, że wkradają się chochliki ;) Pozdrawiam serdecznie :)

Klaudie97 pisze...

dziękuje bardzo. Postaram się jak najszybciej skorygować. I za słowa uznania jeszcze raz serdeczne dzięki :D

Anonimowy pisze...

Naliczyłam dwa potknięcia (pomijając błędy interpunkcyjne, które dla mnie są w wielu przypadkach kwestią woli piszącego, więc się nie czepiam):

- w drugim akapicie powinno być "ów chłopak"
- kiedy Maria przedstawia głównej bohaterce Gabriela, na koniec rzuca: "choć Gabriel", a powinno być "chodź"

I jeszcze proponuję, byś zwróciła uwagę na końcówki. Często zdarza Ci się pisać "e" tam, gdzie powinno być "ę", ale rozumiem, że to kwestia szybkiego pisania.

Poza tym - powodzenia, pisz dalej^^. Mam nadzieję, że nie zapomnę niedługo tu zajrzeć, skończyłaś w dość interesującym momencie.