Tym razem pełny rozdział bo jest taki dziwny, że nie byłam w stanie go podzielić na dwa :(
Jeśli zauważycie jakieś orty to piszcie ;P bo padam z nóg i nie zwróciłabym uwagi na "jurz" hehe.
Łapcie fają nutę, która mnie już miesiąc prześladuje :D
___________________________________________
Rozdział II
Stanęłam na
równe nogi i oparłam się o ścianę. Nic nie widziałam przez lecące strumieniami
zły. Ktoś włożył mi do ręki chusteczkę higieniczną i chwycił za bark.
Przetarłam twarz i spojrzałam nieprzytomnym wzrokiem prosto przed siebie.
- Nic ci nie
jest? – spytał się owy chłopak , który powstrzymał mnie przed upadkiem. O Jezu,
to nie chłopak to bóg. Jego czarne oczy błądziły po moim ciele dokonując
oględzin, a krótkie kręcone włosy co chwila podnosiły się, kiedy marszczył
czoło. Musiałam wyglądać okropnie z
potarganymi włosami i spuchniętymi oczami.
- Halo !
Słyszysz mnie? Nic ci nie jest ?- zapytał ze strachem w glosie.
- Nie,
wszystko w porządku- odparłam , próbując zdobyć się na uśmiech. Musiało to komicznie wyglądać bo zaśmiał się cicho i
pokręcił głową.
- Muszę już
iść. Uważaj na siebie mała kaskaderko. – uśmiechnął się do mnie i odszedł
. Stałam jeszcze przez chwile w tym
samym miejscu i patrzyłam za znikającym półbogiem. Kiedy zniknął z pola
widzenia. Odwróciłam się i poszłam do pokoju. W tej właśnie chwili postanowiłam
uciec z bidula, porzucić swoje dotychczasowe życie i skończyć z kłamstwami.
Chciałam zacząć wszystko od początku.
Wzięłam długi prysznic, wysuszyłam włosy i
pomalowałam oczy. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej moją wielką torbę
treningową i zaczęłam wkładać do niej moje ubrania. Kiedy już skończyłam,
rzuciłam się na łóżko i wtuliłam głowę w poduszkę. Oddychałam głęboko aby nie
spanikować. Po dłuższej chwili , pożegnałam się w myślach ze wszystkimi osobami, z którymi spędziłam dotychczasowe życie.
Już więcej ich nie spotkam.
Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi
.
- Proszę. –
odpowiedziałam i wsunęłam torbę pod łóżko. Drzwi otworzyły się i do pokoju
weszła siostra Maria , a za nią mój nowy, nieziemsko przystojny znajomy .
Uśmiechnęłam się do niego , ale od razu spochmurniałam, bo odezwała się siostra
.
- Annie, to
jest Gabriel. – Gabriel , jak archanioł . Nie zdziwiłabym się gdyby nim był. W
końcu dzisiaj dowiaduje się tylu niemożliwych rzeczy, że takie wiadomości wcale
by mnie nie zdziwiły . – Jest taki jak ty i… taki jak ja.- Dodała i spuściła
głowę. Nie zdziwiłam się tym wcale. Zauważyłam go już wtedy, kiedy zawołała
mnie do swojego gabinetu.- Proszę cię, spakuj najpotrzebniejsze rzeczy i zejdź
na dół. Gabriel pojedzie z tobą do głównej świątyni. – I z mojej ucieczki nici.
W sumie to nic. Nie przeszkadzała mi perspektywa podróży w jego towarzystwie.-
Resztę rzeczy przywiezie ci kurier , kiedy
już wszystko ustalimy. To my już nie przeszkadzamy . Gabriel będzie
czekał w stołówce. A, i jeszcze jedno. – Podała mi pudełko wielkości mniej
więcej książki i uśmiechnęła się niepewnie , po czym otworzyła drzwi – Choć
Gabriel- i wyszła zamykając je za sobą.
Opadłam na
łóżko, waląc w nie pięściami. Wzięłam poduszkę i rzuciłam nią o podłogę. Po chwili szamotaniny
z samą sobą opadłam z sił i położyłam się spokojna i zrezygnowana. Leżałam w
bezruchu wpatrując się w sufit. W uszach
szumiał mi ryk przejeżdżających po drodze samochodów.
Wzięłam leżącą na nocnej szafce przesyłkę.
Rozpakowałam ją i znalazłam nowiutki smartfon z kolorową obudową , kartą sim i
doładowaniem wartym 200 dolarów. Nigdy nie widziałam tylu pieniędzy z bliska, a
co dopiero posiadać je w formie
doładowania do telefonu. Na tylniej obudowie telefonu znajdowała się mała
samoprzylepna. „ Myślę, że taki na razie ci wystarczy. Zapisałam na nim mój
numer telefonu. Mama”.
No super.
Prezent. Co ona sobie myśli? Że przekupi mnie telefonem? Jeśli chce mnie
przekonać chociażby do rozmowy, musi się bardziej postarać.
- Gotowa?-
do pokoju wszedł Gabriel.
- Tak. Ale
dasz mi jeszcze chwilkę?- spytałam i wysłałam mu najsłodszy uśmiech na jaki
byłam w stanie się teraz zdobyć.
- Mogę wziąć
twoją walizkę?
- Jasne.
-Będę czekał
przy samochodzie.- posłał mi ciepły uśmiech i zniknął za drzwiami .
Poprawiłam
fryzurę i poszłam do siostry Mai, aby się z nią pożegnać.
- Szczęść
Boże siostro. Ja….- nie zdążyłam nic więcej powiedzieć bo siostra przyciągnęła
mnie do siebie i uściskała.
- Będzie nam
tutaj ciebie brakować.- uśmiechnęła się smutno.- Napisz czasami list albo
przyjedz .
-
Oczywiście. Nigdy o was nie zapomnę. – zobaczyłam jak siostrze Marii zaczynają
płynąć łzy. Otarła je rękawem i podała mi kanapki.
- Pomyślałam, że zrobię wam coś na drogę.
- Dziękuje
siostro. Jest dla mnie siostra jak babcia.- teraz ja zaczęłam płakać.
Przytuliłam się ostatni raz, a siostra gładziła moje włosy i uspakajała mnie.
Po chwili do jadalni wpadł młody Robert i przytulił się do moich nóg. Ściskał z całych sił i cicho pochlipywał.
- Robercie,
nie płacz. Jeszcze się spotkamy. –
uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam z całych sił. Czułam się przywiązana do
tego słodkiego sześciolatka. Kupowałam mu czekoladę , przytulałam kiedy myślał
o swoich rodzicach. Trudno mi będzie przyzwyczaić się do tego, że nie będzie go
w pobliżu.
Do jadalni
wszedł Gabriel. Kiedy zobaczył małego chłopca przytulającego się do mnie,
uśmiechnął się i przystanął w drzwiach. Po chwili ruszył z miejsca w naszą
stronę.
- No dobra,
musimy się zbierać. A dla ciebie mam coś specjalnego.- powiedział i wyciągnął
wielką tabliczkę czekolady i wręczył Robertowi. Ucieszony chłopiec puścił mnie
i stanął jak wryty wpatrując się ze zdziwieniem to na Gabriela, to na
czekoladę. W końcu skinął z wdzięcznością głową i zniknął gdzieś za drzwiami.
- No no,
widzę że masz rękę do dzieci.-
zauważyłam.
- Nie chcę
się chwalić , ale mam poniekąd doświadczenie. Dwoje młodszego rodzeństwa. No
wiesz … - właśnie, że nie wiem. Nie mam
rodzeństwa, ani jakiejkolwiek innej rodziny.
- To ja
poczekam przy samochodzie. Pożegnaj się i w drogę. – zmieszany wyszedł z
jadalni.
- To do
zobaczenia. – powiedziałam siostrze Mai.
- Do
zobaczenia moje dziecko. Będę się za ciebie modlić.
- Dziękuje,
to naprawdę wiele dla mnie znaczy. – tak naprawdę nie byłam pewna czy wierzę w
tego całego Boga. Nigdy w życiu się nie
modliłam. Naprawdę nigdy. Kiedy kazali nam to robić, nuciłam pod nosem jakieś
stare kawałki, zasłyszane w szkolnym autobusie.
Kiedy
wyszłam z całego kompleksu zauważyłam Gabriela palącego papierosa przy czarnym
sportowym samochodzie.
- A
myślałam, że jesteś doskonały. A tu proszę, taki paskudny nałóg.
- Ja
doskonały? Źle trafiłaś.- oparł się o samochód i wpatrywał się we mnie.- O
czymś zapomnieliśmy. A, już wiem. Gabriel jestem.- mówiąc to podał mi rękę i
uścisnął. Jego dłoń była ciepła i przyjazna w dotyku. Miała w sobie nieco
męskiej szorstkości, ale zarazem była wrażliwa jak u chłopca.
- Annie.-
odpowiedziałam.- Ale znajomi mówią na mnie Ann.
- Dobrze
Ann, wsiadajmy i w drogę, bo w takim tempie nie wyjedziemy stąd do jutra.
Ostatni raz popatrzyłam na
sierociniec i usiadłam w samochodzie. W tym właśnie momencie pożegnałam swoje
dotychczasowe życie i zaczęłam nową przygodę.
5 komentarzy:
KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM TO <3
Ok. Ale następnym razem się podpisz bo nawet nie wiem komu podziękować. :*
Przyjemnie się to czyta :) Oby tak dalej:) Prosiłaś o uwagi dotyczące błędów:P to mnie, osobie, która pisze obecnie licencjat i miała ostatnio dużo do czynienia z korektą od razu rzuciło mi się w oczy: w drugim zdaniu zamiast "zły", domyślam się, że miały być "łzy";) i jeszcze (nie tak bardzo istotne) spację przed znakami interpunkcyjnymi ;) Zmęczenie tak już ma, że wkradają się chochliki ;) Pozdrawiam serdecznie :)
dziękuje bardzo. Postaram się jak najszybciej skorygować. I za słowa uznania jeszcze raz serdeczne dzięki :D
Naliczyłam dwa potknięcia (pomijając błędy interpunkcyjne, które dla mnie są w wielu przypadkach kwestią woli piszącego, więc się nie czepiam):
- w drugim akapicie powinno być "ów chłopak"
- kiedy Maria przedstawia głównej bohaterce Gabriela, na koniec rzuca: "choć Gabriel", a powinno być "chodź"
I jeszcze proponuję, byś zwróciła uwagę na końcówki. Często zdarza Ci się pisać "e" tam, gdzie powinno być "ę", ale rozumiem, że to kwestia szybkiego pisania.
Poza tym - powodzenia, pisz dalej^^. Mam nadzieję, że nie zapomnę niedługo tu zajrzeć, skończyłaś w dość interesującym momencie.
Prześlij komentarz